Piotr Gruszka o nowym sezonie PlusLigi. „Ważne, żeby młodzi Polacy grali”
Jastrzębski Węgiel, Aluron CMC Warta Zawiercie i PGE Projekt Warszawa. Tak wyglądało podium minionego sezonu (tj. 2023/24) siatkarskiej PlusLigi. W najnowszej odsłonie w kadrach zespołów będzie aż 19 medalistów igrzysk olimpijskich w Paryżu. Łącznie kibice będą mogli obserwować aż 35 uczestników turnieju w stolicy Francji.
Do Polski grać od września 2024 do maja 2025 przyjechali tak wielcy gracze, jak wicemistrzowie olimpijscy Bartosz Kurek (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle) i Wilfredo Leon (Bogdanka LUK Lublin), czy Amerykanin Aaron Russell (Aluron CMC Warta Zawiercie).
Jakie będą ligowe miesiące? O to zapytaliśmy człowieka, który o siatkówce – zarówno tej klubowej, jak i reprezentacyjnej – wie praktycznie wszystko. Piotr Gruszka, obecnie ekspert i komentator Polsatu Sport, specjalnie dla Wprost.pl opowiedział o swoich odczuciach względem nowego sezonu PlusLigi.
Rozmowa z Piotrem Gruszką, 450-krotnym reprezentantem Polski
Maciej Piasecki (Wprost.pl): W 2006 roku sięgaliście jako reprezentacja Polski po wielki wówczas sukces, jakim było wicemistrzostwo świata. Teraz kadra ma na koncie srebro igrzysk olimpijskich. Jak podchodzi się do ligowego grania po osiągnięciu tak ważnego celu w sezonie reprezentacyjnym?
Piotr Gruszka (były reprezentant Polski, obecnie Polsat Sport): Dokładnie nie pamiętam akurat tamtego czasu, ale generalnie na pewno na barkach siatkarzy spoczywa większa odpowiedzialność. Bardziej pamiętam nasz sukces na mistrzostwach Europy w 2009 roku i to, co działo się później. Człowiek sam wobec siebie stawia wówczas większe wymagania. Wszyscy przyjdą oglądać ciebie, przyjdą oglądać zawodników, którzy osiągnęli w reprezentacji sukces. Odpowiedzialność jest na pewno większa.
Choć z drugiej strony, patrząc na dzisiejsze czasy i wyniki polskiej kadry, to ci ludzie mają właściwie po każdym kolejnym turnieju taką sytuację (śmiech).
Słuszna uwaga.
Oni na pewno będą robić w sezonie swoje i bawić się siatkówką na wysokim poziomie.
Zastanawiałem się też, czy po sukcesie olimpijskim hale będą pełniejsze, frekwencja na trybunach jakoś gwałtownie wzrośnie. Pewnie na początku będzie można to odczuć. Oczywiście są miejsca w Polsce, gdzie ta popularność wzrośnie. Myślę tu o nieco mniejszych ośrodkach, ludzie przyjdą, żeby zobaczyć najlepszych zawodników, najczęściej po tej drugiej stronie siatki. Tomek Fornal, Bartosz Kurek czy Wilfredo Leon. Chociażby z czystej ciekawości ludzie będą chcieli zobaczyć takie gwiazdy na żywo.
A kończąc ten wątek, od którego zaczęliśmy rozmowę, to dla zawodników z poszczególnych reprezentacji, wejście w sezon będzie początkiem pracy i dalszego rozwoju, dla jak najlepszego wyniku klubowego. Myślę, że na dobre rozkręci się to granie, kiedy dojdzie jeszcze walka w europejskich pucharach.
Nie za bardzo lubię pytania z gatunku: Kto będzie najlepszym siatkarzem sezonu? Dlatego zapytam inaczej, Wilfredo Leon czy Bartosz Kurek – kto odciśnie większe piętno na realiach PlusLigi?
Ale mi wybrałeś dwójkę!
Najlepszą z możliwych.
Jakbyś mi dał Fornala, to miałbym łatwiej (śmiech).
To by było za łatwo. Wybrałem świetnych graczy, ale po przejściach.
Na pewno są to dwie postaci, które będą decydowały bardzo mocno o tym, w jakim miejscu skończą sezon drużyny, w których będą występować. Bartek i Wilfredo zostali ściągnięci po to, żeby podnieść rangę swoich zespołów. I stworzyć coś dużego.
W przypadku ZAKSY mowa o kontynuacji tworzenia czegoś dużego, po jednym, zdecydowanie słabszym sezonie. W Kędzierzynie-Koźlu chcą po prostu wrócić do tych najlepszych czasów – co będzie trudne, tak od razu zahaczając. Natomiast Wilfredo przychodzi do Lublina po to, żeby zrobiono tam kolejny krok do przodu w dziejach klubu. Zapowiada się, że to zdanie również będzie leżało w kategoriach trudnych.
Który z nich bardziej odciśnie się na sezonie? Nie wiem, to trudne pytanie.
Jeśli Leon pociągnąłby Bogdankę LUK do skutecznej walki o czwórkę, to może osiągnąć bardziej spektakularny sukces niż w przypadku takiego samego wyniku u ZAKSY z Kurkiem w składzie. W Kędzierzynie-Koźlu to powinien być plan minimum, żeby zadowolić kibica po poprzednim sezonie. Dodatkowo jeśli w drużynie jest kapitan reprezentacji, to właściwie normalny wynik. Takie zapewne będzie podejście. Wilfredo może zrobić większą różnicę w środowisku samego Lublina, spojrzenia na klub, ale też sportowo – o ile będzie w pełni zdrowy.
Jastrzębski Węgiel obroni tytuł mistrzowski?
Najważniejszym pytaniem będzie, jak Timothee Carlee zastąpi w składzie Rafała Szymurę. Bo zakładam, że to jednak Francuz, a nie Luciano Vicentin, stworzy duet z Tomaszem Fornalem. Zaraz się okaże, że Szymurę będzie jednak trudno zastąpić. Wiadomo, że Fornal jest głównym motorem napędowym Jastrzębia, ale Szymura robił bardzo dużo tej czarnej, brudnej roboty. Ale niezwykle istotnej w układance mistrzów Polski. Na pewno Carlee i Szymura inaczej przyjmują, Francuz będzie miał sporo pracy do wykonania, ale też pola do popisu i rozwoju.
Nie będę zdziwiony brakiem Jastrzębskiego Węgla w finale PlusLigi. Spoglądając na kadrowe możliwości poszczególnych zespołów, organizację, miejsce do grania, to mamy wyróżniającą się trójkę: Zawiercie, Jastrzębie-Zdrój i Warszawa. Ktoś z tej trójki w finale PlusLigi nie zagra, więc moglibyśmy to założenie podłożyć pod każdego z wymienionych.
Jastrzębie musi pokazać naprawdę dobrą siatkówkę, żeby zagrać o złoto w PlusLidze. Zawiercie na pewno spróbuje zaatakować mistrzostwo Polski, a Warszawa po sprowadzeniu do siebie Kuby Kochanowskiego, dołącza do grona wielkich faworytów.
Asseco Resovia Rzeszów jest daleko poza wspomnianą trójką?
Na końcu to sport zweryfikuje to, o czym teraz rozmawiamy. Trzeba o tym pamiętać.
Resovia jest zaraz za plecami wymienionego przeze mnie trio, choć raczej większość kibiców siatkówki w Polsce tak widzi układ sił w PlusLidze. Wydaje mi się, że Resovia może powalczyć o czwórkę, a to już jest szansa medalowa. Oni mają swoje argumenty. Oczywiście będziemy obserwowali w szczególności to, jak w roli rozgrywającego poradzi sobie Gregor Ropret. To jest kluczowa zmiana w Resovii w kontekście odejścia Fabiana Drzyzgi, ale i teraźniejszości i przyszłości, w zupełnie innej konfiguracji personalnej.
A jaka ocena za występ słoweńskiego rozgrywającego na turnieju w Lublinie?
Jeszcze mnie nie przekonał do siebie. Ale widzę, że jego sposób grania nie będzie widowiskowy. Jeżeli jednak będzie skuteczny, odpowiednio dokładny, to będzie okej. Generalnie nie martwię się o lewe skrzydło w Resovii. Klemen Cebulj jest nadal w olimpijskiej formie, ciekaw jestem, jak długo to jeszcze potrwa. Nie oszukujmy się, ale Słoweńca nie widzieliśmy za dużo w tak dobrej dyspozycji w Rzeszowie, jak pokazywał się w ostatnim czasie w reprezentacji.
Do tego pamiętajmy, że do drużyny dołączył Bartosz Bednorz. To jest gracz, który tylko potwierdza, że jest gotowy, nic nikomu nie musi udowadniać i Asseco Resovia będzie z niego miała sporo pożytku. Dlatego też lewe skrzydło w Rzeszowie będzie mocne. Ciekawi mnie jednak rozwój współpracy Ropreta z Stephenem Boyer. Umówmy się, ale tutaj nie wszystko będzie też zależało od samego rozgrywającego. Skrzydła są mocne, trochę gorzej będzie w Rzeszowie ze środkiem siatki. Odejście Kuby Kochanowskiego, to duży cios dla Resovii. Karol Kłos będzie musiał wskoczyć na wysokie obroty, żeby dać ważne punkty swojej drużynie, w której został kapitanem.
Aluron CMC Warta Zawiercie poradzi sobie z ciężarem roli faworyta do złota?
Wydaje mi się, że Zawiercie nie będzie czuło presji co do konieczności zdobycia mistrzostwa Polski. Z prostego względu. Obserwujemy od lat politykę klubu z Zawiercia. Tam nie ma czegoś takiego, że nagle z sezonu na sezon wymieniane jest pół składu, kupują same gwiazdy i muszą od razu wygrać złoto. Widać pracę Kryspina Barana i ludzi związanych z klubem, którzy rzetelnie, stopień po stopniu wspinają się coraz wyżej, stawiając sobie realne cele. Odnoszę wrażenie, że z każdym rokiem ta drużyna dojrzewa.
Odchodzi MVP turnieju olimpijskiego, ten poza oficjalnym, czyli Trevor Clevenot. Przychodzi w jego miejsce wielki gracz Aaron Russell. Do tego przecież dociera również Kyle Ensing, wyciągają Jurka Gladyra ze złotej drużyny z Jastrzębia. Dokładają regularnie kolejne elementy w Zawierciu i mogą zrobić w tym sezonie coś wielkiego.
Nazwałbym jednak to pragnieniem czy chęcią, niż faktem, że Aluron CMC Warta musi zdobyć mistrzostwo Polski w nadchodzącym sezonie. To jest spora różnica.
Transferowo bardziej zadowoleni będą w nowych klubach z Russella czy Szymury?
Szymura z zawodnika ważnego w Jastrzębskim Węglu musi być teraz… bardzo ważny w szeregach ZAKSY. Na dzisiaj bez niego ja nie widzę drużyny z Kędzierzyna-Koźla walczącej o coś poważniejszego. Szymura do spółki z Erikiem Shojim daje dużą swobodę w przyjęciu dla ZAKSY.
Wszedł w buty Aleksandra Śliwki?
Mimo, że ma inaczej na nazwisko, to się w pełni zgadzam (śmiech).
Szymura zdaje sobie sprawę, że wszystkie trudne sytuacje będzie musiał na boisku on czyścić. Za to w przypadku Russella, jeśli jest zdrowy, to jest światowy poziom. Zdecydowanie najwyższa półka. Zobaczymy jak wkomponuje się w drużynę pod okiem Michała Winiarskiego. Ściągnięcie Russella do PlusLigi, to jest bardzo mocny transfer. I co chyba będzie najlepszą odpowiedzią na twoje pytanie, Amerykanin wydaje się być bardzo dobrym pomysłem na duet z Bartoszem Kwolkiem na boisku. Coś czuję, że taki zestaw może naprawdę dużo dać drużynie z Zawiercia.
Zauważmy również, jak obudowywany kolejnymi siatkarzami jest Miguel Tavares. Portugalczyk dostaje kolejnych jakościowych graczy, w Zawierciu obdarzono go sporym zaufaniem i widać, że to była słuszna droga. Facet ma naprawdę duże możliwości, a w połączeniu z innymi, klasowymi graczami, wskakuje na coraz wyższą półkę.
Nikomu spadku nie życząc, podejrzewam, że Piotr Gruszka będzie trzymał mocniej kciuki za byłego kolegę z boiska, Dawida Murka? Trudne wyzwanie na horyzoncie, debiut w roli trenera w PlusLidze i to jako szkoleniowiec beniaminka z Będzina.
Oczywiście, że tak, mocno trzymam kciuki za pracę Dawida.
Zobaczymy, jak długo będzie biegał wzdłuż ławki, bo z pewnością nie zabraknie mu energii do działania. Życzę Dawidowi spokoju, takiego chłodnego spojrzenia na wydarzenia, które będą mieć miejsce na boisku. W PlusLidze to będzie bardzo istotne, nie tylko sama motywacja chłopaków w trakcie spotkań.
Co do wspomnianego spadku, jasne, w teorii większość wskazuje na Będzin i kilka innych zespołów. Raczej przewijają się podobne zestawy drużyn, które będą zamieszane w walkę o utrzymanie w PlusLidze. Ja chciałbym oprzeć swoją opinię o zespołach, które będą gdzieś walczyć o uniknięcie degradacji, po obejrzeniu kilku kolejek. Żeby później podpisać się pod opinią, własną, na podstawie obserwacji. Ona się później może komuś podobać bądź nie, ale przynajmniej nie będzie się opierać na plotkach czy dywagacjach typu: Ci to na pewno spadną z PlusLigi.
Ile meczów potrzeba do takiej oceny?
Sądzę, że kilka kolejek. Plus jakiś mecz, w którym zmierzą się dwie drużyny na podobnym poziomie potencjału sportowego. Każdemu może przytrafić się zwycięstwo z kimś dużo mocniejszym, jakaś nagła sensacja. Ale to bezpośrednie starcia będą decydować o ostatecznym układzie w ligowej tabeli. Zrobić niespodziankę jest czasem dużo łatwiej niż wygrać z zespołem na podobnym poziomie.
PGE GiEK Skra Bełchatów. Mają potencjał na coś więcej, czy słysząc o sporych pieniądzach wpompowanych w klub, szykuje się spore rozczarowanie?
Przyznam szczerze, również mam problem z jednoznaczną oceną Skry. Dałbym tej drużynie trochę więcej czasu. Doceniam dorobek trenera Cretu. To bardzo dobry fachowiec i mam wrażenie, że po prostu potrzebuje popracować z tą grupą ludzi.
Skład był klejony w trudnych warunkach, po tym sezonie „na przetrwanie”, jak było mówione. Okazuje się jednak, że kolejna odsłona też może być różna. Gdybym miał na dzisiaj klasyfikować Bełchatów, nie widząc w akcji o punkty tej drużyny, czyli trochę zaprzeczając temu, co wcześniej mówiłem, to niech Skra wejdzie do play-off. To byłby dobry początek do powrotu gry o wysokie cele w przyszłości. Na dzisiaj nie jest to zespół, który widziałbym w walce o najlepszą czwórkę na koniec sezonu 2024/25.
Michał Gierżot i Dawid Dulski. Będziesz spoglądał na grę tej utalentowanej dwójki? Wydaje się, że ten duet ma sporo do ugrania w tym sezonie.
Na pewno. Zacznijmy od Gierżota, o którym głośno jest od kilku sezonów, ale on tak do końca nie odpalił. Jasne, otrzymał powołanie, przytrafiła się później kontuzja. Ktoś powie, że miał też solidne statystyki ataku w poszczególnych spotkaniach. Mnie to jednak nie przekonuje.
Gierżot gra na bardzo wymagającej pozycji. Nikt nie oczekuje od Michała, żeby ten stał się z miejsca pierwszym przyjmującym w zespole. Ważne jednak, żeby wytrzymywał presję w przyjmowaniu, dokładając do tego skuteczność w ataku, dzięki której jego zespół będzie osiągał dobre wyniki. Najwyższy czas, żeby Gierżot udowodnił, że jest zawodnikiem, który może się liczyć w przyszłości w kontekście reprezentacji Polski. Bo nie można być wiecznie młodym i perspektywicznym.
Gierżot to rocznik 2001.
Czyli za dwa lata będzie miał 25. Czy będzie wtedy o nim mówić, że to młody 25-latek? Niekoniecznie. Młodym chłopakiem jest Maks Granieczny. Perełka na libero, zbierający doświadczenie, grający coraz lepsze mecze w PlusLidze.
U Gierżota chciałbym przede wszystkim potwierdzenia. Że chce być ważną częścią polskiej siatkówki.
A w przypadku Dulskiego?
Chciałbym widzieć dalszy rozwój. Pamiętam tego chłopaka jeszcze z pierwszoligowego grania w Krakowie. Później w Norwidzie początek miał bardzo trudny. Te wymagania względem jego postaci były ogromne, on też narzucał na siebie sporo. Zmierzył się jednak z tą rzeczywistością na poziomie PlusLigi na tyle, że zdołał się obronić. Pokazał, że można na niego liczyć. Bardzo pomógł Norwidowi w utrzymaniu.
Teraz Dawid postanowił zrobić krok naprzód, wybierając Nysę. Widać, że chłopak dalej chce się rozwijać i ja chciałbym to zobaczyć w sezonie. Jeszcze przed rozpoczęciem gry o punkty widać było, że Dulski potrafi robić rzeczy wyjątkowe, kilkukrotnie pokazując się ze świetnej strony w meczu na terenie ZAKSY, o Superpuchar Opolszczyzny. Z drugiej strony ten atakujący ma w sobie jeszcze trochę takiej młodzieńczej maniery, bo potrafi popełnił kilka prostych błędów w serii. To będzie się pewnie jeszcze przytrafiać, ale trzeba ograniczać takie sytuacje do minimum.
Rozmawiamy o tej dwójce Dulski-Gierżot, ja na pewno będę obserwował jeszcze kilku innych chłopaków, w kontekście przyszłości również w reprezentacji. Jasne, ja mogę sobie tak patrzeć i oceniać, ale najważniejsze jest, żeby młodzi Polacy grali w swoich zespołach. Dzięki temu będziemy mogli spoglądać ze spokojem w przyszłość.
Zostając jeszcze na moment na Opolszczyźnie, gdybym dzisiaj przyznał, że ZAKSA zagra w finale PlusLigi, to byłaby to mocna przesada?
Może nie przesada, ale to byłaby duża niespodzianka.